Ładne kwiatki
Ta historia jest oparta na pewnej życiowej prawdzie…
Na pięknej, dużej jabłoni zakwitły kwiaty. Razem z pierwszymi ciepłymi dniami wybuchły swą urodą.
Jeden kwiat z niewielkiej gałęzi, którą do wschodu osłaniała druga gałąź, prawie całymi dniami był wystawiony na słońce. Wygrzewał się w nim i marzył, że zostanie dorodnym, deserowym jabłkiem eksportowym. Zwiedzi pół świata, pozna wiele egzotycznych kolegów i koleżanek. Nie zważał na to co się dzieje na innych gałęziach ani na tej samej co on. Bujał w obłokach. Jako rumiane jabłuszko zostanie cudownie nawoskowane, wszyscy będą je podziwiać… będzie przedmiotem pożądania. A to wszystko wydarzy się zanim zostanie podane na złotym, królewskim półmisku.
Inny kwiat, po północnej stronie drzewa był zupełnie odsłonięty na wszelkie pogodowe warunki. Żadna gałąź nie chroniła jego, ani też sąsiadujących kwiatów przed zacinającym deszczem lub mocnymi podmuchami wiatru. Wiedział, że kiedyś, jak inne jabłka, zostanie zjedzone na surowo, albo w najlepszym wypadku wyląduje w kompocie czy szarlotce. Godził się na to, bo takie było jego przeznaczenie. W zimne dni, gdy wietrzna pogoda nie dawała wytchnienia, trzymał się blisko swoich kompanów z gałęzi. Gdy byli blisko siebie czuli się raźniej, a ich płatki ogrzewały się wzajemnie…
Tak mijały im dni.
Jednej nocy był ostry mróz. Większość kwiatów omarzło.
Pierwszy kwiat zanim obumarł pomyślał – przynajmniej miałem marzenia, nikt mi ich nie zabierze.
Drugi kwiat westchnął tylko – mam nadzieję, że choć jeden kwiat z naszej gałęzi wyda owoc.
A którym kwiatkiem Wy jesteście?